To nie jest zabawa w wojnę
Życie Podkarpsckie, 2010.09.16
Choć nie są aktorami, chcą jak najwierniej odtworzyć istotne wydarzenia najstraszniejszej z wojen i przekazać współczesnym tragizm tamtych dni. Kim są na co dzień ci, którzy 12 września br. w Krzywczy - odziani w historyczne mundury 11. Karpackiej Dywizji Piechoty - plenerowym widowiskiem w przeddzień 71. rocznicy bitwy pod Krzywczą oddali hołd żołnierzom walczącym pod dowództwem pułkownika Prugara-Ketlinga?
Dariusz Gładysz jest lekarzem pediatrą, specjalistą medycyny rodzinnej od 22 lat. Szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci. Uwielbia jeździć konno, interesuje się historią kawalerii. Ze wszystkich osób występujących w niedzielnym widowisku ma najdłuższy staż w tego typu przedsięwzięciach. Jest członkiem Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "Wrzesień 1939", dowódcą sekcji polskiej w stopniu rotmistrza rekonstrukcyjnego 1. Pułku Ułanów Krakowieckich. Trafił do tej formacji "świadomie", podtrzymując niejako rodzinne tradycje. Jego dziadek był ułanem w stopniu starszego wachmistrza. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej, drugi dziadek w 1939 roku służył w 20. Pułku Piechoty. - Przed 26 laty byłem jednym z tych, którzy tworzyli w Krakowie pierwszą grupę rekonstrukcyjną. Nie przetrwała długo. Zaczęliśmy działać na poważnie dopiero w 1999 roku, kiedy stworzył się dobry klimat dla tego typu przedsięwzięć - wyjaśnia. Codzienne obowiązki nie zawsze chodzą w parze z pasją. - Denerwuje nas, jak niektórzy mówią, że duzi chłopcy bawią się w wojnę. To nie jest zabawa. Często pytają mnie, czy żona nie puka się czoło, gdy widzi mnie przebranego w mundur. Nie! Wielokrotnie jeździła na inscenizację w roli fotoreportera. Zresztą dwójka moich dzieci także należy do stowarzyszenia. To nasz sposób na bycie razem - zapewnia.
Trzeba wydać kilka tysięcy złotych
Henryk Jakuszewski od dwóch lat jest czynnym członkiem Lubelskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "Front". Na co dzień jest pracownikiem Miejskich Wodociągów w Lublinie, byłym żołnierzem zawodowym. - Zainteresowania pozostały, tym bardziej że pasjonuje mnie zbieranie militariów. Od lat jestem ich kolekcjonerem i kiedy było trzeba, wypożyczałem je na potrzeby inscenizacji. Wreszcie sam wpadłem w te sidła - wyjaśnia motywy. - Moje zainteresowania nie kolidują z pracą. Koledzy i szefostwo bardzo pozytywnie to odbierają. Mam bardzo wyrozumiałą żonę, która rozumie nawet to, że całe oprzyrządowanie czy mundur muszę zakupić z własnych funduszy - tłumaczy. A to naprawdę spory wydatek. Żeby skompletować mundur szeregowego piechura czy kawalerzysty, trzeba wydać kilka tysięcy złotych. Rekonstruktorem nie zostaje się z marszu. Każdy nowy członek musi przejść okres karencji. - Czasami ma się dość, zwłaszcza podczas organizowania rekonstrukcji. Liczy się jednak efekt końcowy. Jeśli wszystko wyjdzie, satysfakcja staje się motorem do dalszych pomysłów - zapewnia.
Zaczynał od żołnierzyków
Główny organizator krzywieckiej rekonstrukcji, przemyślanin Mirosław Majkowski prowadzi własną działalność gospodarczą. Handluje na bazarze, wraz z żoną prowadzi salon mody ślubnej. Od najmłodszych lat historia jest jego pasją. - Zaczęło się od kolekcjonowania plastikowych żołnierzyków. Miałem armię liczącą ponad 200 sztuk. Potem pochłaniałem historię w szkole. Uczestniczyłem we wszystkich konkursach czy olimpiadach historycznych. I mimo że teraz mam wiele innych zajęć, staram się cały czas tę pasję rozwijać - tłumaczy.
Majkowski jest prezesem Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "X D.O.K.". Jeżdżą po całej Polsce. - Nie jesteśmy aktorską grupą. Naszym zamierzeniem jest przypominanie historii. W zeszłym roku prowadziliśmy akcję "Z historią do szkół". Chodziliśmy po szkołach, opowiadaliśmy o kampanii wrześniowej. Próbowaliśmy także sprawdzić wiedzę uczniów. Powiem szczerze, że włosy stanęły nam dęba, gdy słuchaliśmy odpowiedzi. Rośnie nam pokolenie, nieznające historii swojej ojczyzny. Staramy się to zmienić - podsumowuje.
"Bitwa pod Krzywczą - Męstwo, Odwaga, Zwycięstwo"
Widowisko historyczne pod taką nazwą odbyło się 12 września br. w Krzywczy (powiat przemyski). Była to próba rekonstrukcji wydarzeń, które rozegrały się w tej miejscowości 13 września 1939 roku. W ramach wojny obronnej 11. Karpacka Dywizja Piechoty pod dowództwem płk. Bronisława Prugara-Ketlinga stoczyła zwycięską bitwę z niemiecką 7. Dywizją Bawarską i częścią 2. Dywizji Górskiej. Organizatorami widowiska były: Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej "X D.O.K.", Stowarzyszenie "W Dolinie Sanu", Urząd Gminy w Krzywczy oraz Centrum Kulturalne w Przemyślu. Honorowy patronat nad przedsięwzięciem objęli marszałek województwa podkarpackiego Zbigniew Cholewiński oraz syn dowódcy 11. KDP - Zygmunt Prugar-Ketling, który do Krzywczy przybył osobiście. Wzięło w nim udział ponad 100 rekonstruktorów i statystów.