Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kapela folkloru miejskiego FIDELIS
#1
Długo zastanawiałam się nad tym, czy chcę odzywać się na forum w prawie Kapeli Fidelis. Mój post nie ma na celu obrazy artystów (choć chyba taki cel miał,artysta wobec mojego miasta).
Swoim głosem na tym forum pragnę wyrazić żal i rozgoryczenie, kótre towarzyszy mi od kilku dni.
Przemyska kapela, nota benne działająca pod szyldem Muzeum Narodowego - czym się szczyci - uczestniczyła w miniony weekend w festiwalu kapel podwórkowych w Koronowie. Swoim zachowaniem wokalista rzeczonej grupy zepsuł atmosferę imprezy z wieloletnim stażem, rzucając ze sceny bezpodstawne oszczerstwa wobec organizatorów, a tym samym również uczestników festiwalu.
Zachowanie, które bodaj wybikało z porażki festiwalowej wzburzyło rzeczonego solistę do oskarżania o nieuczciwość i układność profesjonalnego jury. Człowiek ów obraził na scenie obecnego Starostę, Burmistrza oraz repreznantów organizatora, w sposób małomiasteczkowy, a wręcz prostacki, odmawiając przyjęcia nagrody pocieszenia oraz gratulacji. Twarz kapeli nie potrafiąca godnie i z nalżytą klasą człowiek kultury znieść porażki, to haniebna wizytówka zarówno placówki, jak i samego miasta.
Chcę w tym miejscu wyrazić najszczeresze wyrazy ubolewania nad poziomem "ambasadora kultury przemyskiej" wyrastającej spod skrzydeł Muzeum Narodowego. Grupie Fidelis życzę sukcesów, a miastu bardziej wyselekcjonowanych reprezentantów na imprezach ogólnopolskich.
Przykłądem takiej formacji świetnie reprezentującej Przemyśl jest Lwowska Kapela "Ta-joj", która na tym samym festiwalu zmuszona była przyjmować, "dzięki" krajanom, wzburzone spojrzenia koronowiaków. Kapela, która mimo, iż tym razem nie stanęła na podium, od wielu lat w Koronowie bardzo pozytywnie odbiera atmosferę festiwalową, o czym otwarcie mówiła ze sceny.
#2
Pochwała dla wstawiającego ten "felietonik" za poruszenie tego
tematu...
Wielu uczestników festiwalu czuło się bardzo zbulwersowane ...
Jednakże sprawę ratowało wzorowe wręcz zachowanie Lwowskiej Kapeli Podwórkowej "TA- JOJ" z Przemyśla...
Na pewno nikt ich nie może pomylić z "Fidelisami"...
#3
Co się wydarzyło w Koronowie

Życie Podkarpackie, 2010.09.16

Wielkim echem, nie tylko w środowisku kapel podwórkowych, odbił się występ przemyskiego "Fidelis" na sierpniowym festiwalu w Koronowie. Lider zespołu miał wówczas publicznie w niewyszukany sposób skrytykować jurorów.

Gazety ochrzciły zajście mianem skandalu. Nowakowski zaprzecza, jakoby zachowywał się w sposób chamski, o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji oskarża Agnieszkę Wątróbską z konkurencyjnej kapeli "Ta Joj" i zapowiada proces o zniesławienie. Jak było w istocie? - Proszę obejrzeć film - mówi Nowakowski.

Na filmie widać lidera "Fidelis" na scenie już po ogłoszeniu werdyktu. Dziękuje on publiczności, mówi w miarę spokojnie, choć w tonie słychać rozgoryczenie. W kilku zdaniach krytycznie odnosi się do jury, ale nie do werdyktu, a do zachowania członków jury. Zarzuca jurorom, że nie oglądali występu jego zespołu, gdyż byli zbyt zajęci sobą i że w związku z tym powinni zwrócić wynagrodzenie za pracę. W pewnym momencie dostaje oklaski od publiczności, z czego można wnosić, że widzowie przynajmniej w części popierają jego wystąpienie. Kiedy kończy, słychać komentarz konferansjera, który określa zajście mianem "niesmacznego". Sam Nowakowski odchodzi od mikrofonu i idzie w głąb sceny, gdzie wręczane są nagrody. Widać, że następuje wymiana zdań między nim a organizatorami, ale nie słychać szczegółów rozmowy.

W publikacjach, jakimi zajście zaowocowało, pojawiły się zarzuty, że Nowakowski był pod wpływem alkoholu, że wyrwał konferansjerowi mikrofon i że odepchnął osobę, która chciała mu wręczyć nagrodę – czajnik. Na filmie, którym broni się Nowakowski, nie widać przepychanek. Nie widać też, by się chwiał, jednak słychać, że mówi niewyraźnie. Trudno orzec, czy to kiepsko nagrany dźwięk czy niewyraźna wymowa lidera "Fidelis".

Jestem wolnym człowiekiem

Poza artykułami prasowymi, zajście obrosło w dyskusje i wpisy na forach internetowych. Nie są one dla Nowakowskiego przychylne. "Twarz kapeli nie potrafiąca godnie i z należytą klasą znieść porażki, to haniebna wizytówka zarówno placówki, jak i samego miasta. Chcę w tym miejscu wyrazić najszczersze wyrazy ubolewania nad poziomem "ambasadora kultury przemyskiej", wyrastającego spod skrzydeł Muzeum Narodowego. Grupie "Fidelis" życzę sukcesów, a miastu bardziej wyselekcjonowanych reprezentantów na imprezach ogólnopolskich" – to jeden z delikatniejszych głosów.

Nowakowski jest bardzo rozżalony i uważa, że to niezasłużona nagonka: - Nie chodziło mi o to, że nie zajęliśmy żadnego miejsca - tłumaczy. - Miałem i mam żal do jury, że w trakcie naszego występu członkowie tego gremium zupełnie nie interesowali się koncertem. Byli zajęci sobą, rozmowami, żartami, niektórzy stali wypięci w naszą stronę tylną częścią ciała... Jak mogli potem dokonać profesjonalnej oceny? Powiedziałem to publicznie, ale nieprawdą jest, że zachowałem się nieobyczajnie i że byłem pod wpływem. Nie używałem wulgaryzmów, nikomu nie wyrwałem mikrofonu, nie szarpałem się z ofiarodawcą czajnika... Faktycznie, odmówiłem jego przyjęcia, prosząc o przekazanie szanownemu jury, by mogło do towarzyskich pogawędek zaparzyć sobie herbatę. Nie rozumiem, dlaczego moje zachowanie miałoby wywołać niesmak. Jestem wolnym człowiekiem i konstytucja gwarantuje mi wolność wypowiedzi.

Nowakowski uważa, że skrzywdziły go gazety i koleżanka z konkurencyjnej kapeli. Ona sama, proszona o relację z zajścia, odmawia: - Nie chcę już drążyć tej sprawy, ale podtrzymuję, co powiedziałam: krytykę należy wyrażać w sposób kulturalny, a wystąpienie pana Nowakowskiego kulturalne nie było.




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości